Strona GŁÓWNA
menu ŚWIAT


Wyprawy Małego Podróżnika: ŻEGLOWANIE W CHORWACJI pod banderą Blue Sails
lipiec 2012


Dzień 6 - Kornaty - dzień pod osłem

Po wieczornej biesiadzie liczę, że chłopcy pośpią dłużej ale niestety spanie na siatce na dziobie ma tę wadę, że słońce budzi bardzo szybko. Chociaż i tak wstają zbóje dopiero wtedy kiedy skwierczą jak frytki! Zatoka nie jest dobrym miejscem na śniadanie ponieważ jest świetnie osłonieta i ogniskuje ciepło nie dając żadnego przewiewu. Rzucamy więc cumy rufowe, wyciągamy kotwicę i śniadanko jemy na trasie do kolejnej kąpiółki w zatoce, gdzie fali nie ma ale wiaterek daje ulgę.

Powoli wpływamy na Telascica National Park. Krajobraz się zmienia i na wyspach pojawiają się drzewa. Piękne sosny! Ale, ale... wcześniej niesamowite klify spadające kilkadziesiąt metrów pionowo pod wodę. Płynięcie kilkanaście metrów od ściany skalnej wznoszącej się hen ku niebu jest niezłym wrażeniem! Za chwilę pojawia się wspaniały kompleks latarni morskiej związanej z domem latarnika zakrytym krużgankiem.

Ciągniemy dalej bez kąpania się po drodze bo czeka na nas wyspa Mana z wieloma atrakcjami! W zatoce łapiemy wolną bojkę i jedziemy w dwóch turach wszyscy na ląd. Na brzegu mrowie ludzi bo mamy chyba z pięć wycieczkowców dowożących "lądową stonkę". Co tu takiego niezwykłego jest? Zacznijmy od klifu. Zatrzymujemy się w zatoce o łagodnych w miarę brzegach, porośniętych sporymi sosnami z bogatym podszytem.

Na początek wspinamy się ścieżką za znakami KLIF - po krótkiej ale męczącej w upale wspinaczce mamy wspaniały widok z klifu. Po drugiej stronie wyspy mamy obryw skalny na kilkadziesiąt metrów w dół. Akurat w dole płynie Lagoon 400 więc widzimy jak my wyglądalismy pod ścianami innego klifu. Kiedy się napatrzyliśmy schodzimy do przystani i kupujemy motywatory dla dzieci tj. lody.

Idziemy do kolejnej atrakcji a nawet dwóch... Słone jezioro i... osły! Jest taka tradiszyn, że na obszarze wokół jeziora pasą się osły. Osły nauczyły się, że turyści lubią osły (niekiedy słychać: co za uderzające podobieństwo!) i poza lubieniem mają np. owoce, którymi lubią się dzielić z nimi. Osły łażą więc stadami rodzinnymi i jak widzą kogoś z melonem lub arbuzem to napierają jak szalone... Niekiedy można mieć w koszu piknikowym cztery mordy robiące rewizję... :-)

Samo jezioro duże ale słone jak zupa teściowej (sorki Mama ale tak mi się fajnie napisało - Ty nie przesalasz zupy!) i gorące jak sam już nie wiem co. Chłopcy zażywają ochłody (?!) ale szybko im się nudzi więc wracamy na przystań.

Nasz skiper Przemo zajął nam stolik i po trekingu i walce z osłami uzupełniamy płyny ustrojowe Karlovackiem i energię dzieci lodami. Wracamy na katamaran i po chwili Przemek krzyczy - O! Market! - na widok łodzi, która ma na maszcie przyczepione owoce. Niestety obrał kurs od nas więc wydaje z siebie straszliwy ryk godny syreny okręowej "Batorego" - chłopcy wyją, Ania zawodzi, skiper pokrzykuje. Taka kakofonia postawiła na nogi ludzi w zatoce ale jednocześnie zwróciła uwagę sternika-sklepu. Machamy, zmienia kurs o 180 stopni i mamy go u burty. ALE DOBRA!!! Melony, papryka, pomidory, ogórki, śliwy, nektaryny,... Kupujemy warzywa i owoce za raptem 70 kun mamy z pięć siatek. Bajka! Jeszcze sesja foto i sklep płynie dalej!

Teraz kąpiel, ale przypominamy sobie o arbuzie z jeszcze pierwszego dnia rejsu no i kicha jest mięciutki i wygląda na... wewnętrznie sfermentowany... Qrcze! Stwierdzamy, że trzeba wykorzystać go do... zabawy! Nie można ot tak wywalić. Robimy najpierw pływanie z arbuzem dla dzieci. Później robimy rzuty do kosza (koło ratunkowe). A na końcu Marcin wchodzi na górę i robi rzut na 25 metrów. Arbuz uderza kolejny raz o wodę i... pęka bryzgając sokiem i barwiąc wodę na czerwono dookoła. Wyobraźnię chłopców rozpala to zdarzenie i krzyczą: Krew...krew...

W środku był arbuz faktycznie mięciutki bo przy pęknięciu wyleciał cały środek i mamy puste dwie połówki. Na zmianę wkładamy sobie je na głowę... przejajecznie!

Odpływamy i w pięknym słoneczku ciągniemy na wyspę Żakan. Tam jest konoba SABUNI z pysznym jedzieniem. Na bojkach i kotwicach sporo jachtór i ze trzy motorowce przy kei w malutkim porciku. Stoją dwa burta w burtę i jeden dalej. Jest między nimi przerwa ale stać w takim bałaganie to nie ładnie... Podchodzimy rurą od brzegu gdzie mamy 1.6m głebokości. Woda jak lustro więc nie ma problemu ale... na kei wybucha panika! Motorowce mają burty niższe niż nasz katamaran i wydaje im się, że mamy zanurzenie ze 2m więc się rozbijemy. Panika na kei. Krzyczą i skaczą by nie podchodzić... Ale nie wiedzą tego, że Przemek zna tę zatokę na pamięć. Wchodzimy każąc się im uciszyć i najwyżej pomóc w odebraniu cum. Baja! Trzy minuty i stoimy! Kręcą głowami z uznaniem! Brać, żeglarska docenia takie śmiałe i udane manewry.

Dzieci mają łatwe wyjście na ląd. Marysia znajduję psa Lajkę, który staje się jej przyjacielem. My idziemy zamówić stół do biesiady do kenoby Sabuni. Ale menu! Będzie super jedzonko! I było! Biesiadujemy chyba do pierwszej w nocy tradycyjnie wychodząc ostatni. Daleko na katamaran nie mamy! Noc jak ostatnio idealnie spokojna, chłopcy śpią na siatce. Dobranoc!

ZDJĘCIA:


Żeglowanie pod klifem.


Piękna latarnia z domem latarnika.


Piracie muszą trenować stale - pewną rękę...


...i celne oko!


Piraci muszą być odporni na bomby wodne!


Piraci muszą być wygimnastykowani.


Las! Prawdziwy sosnowy las!


Klif.


A tak wyglądaliśmy my pod klifem widziani z góry.


Nagle z lasu wyłonił się... osioł.


Nad słonym jeziorem są osły terroryści.


Odbierają turystkom dyplom za "Miss Słonego Jeziora".


Nie jedz melona bo go stracisz.


Naszą grupę również sprawdzono.


Kąpiel w soli tj. w słonej wodzie.


Bossszzzzzeeee! Jak tu ładnie!.


Wracamy na katamaran.


Pływający zieleniak.


Pływająca papuga.


Pływający czerep arbuza.


Pływający skiper w arbuzie.


Zaglądamy również pod wodę.


Ania ogląda gąbki.


Chłopcy podziwiają rybki i wszystko co się rusza.


....


....


....


Ania wskazuje kolejne cele.


Klar na pokładzie...


...musi być!


Staś dokumentuje...


...pracę Michałka.


...


Wąsko jak pod mostem w Orzyszu.


Piraci zawsze dadzą radę!


Karmimy się kisielkiem...


Szorowanie pokładu.


Odbijacze na lewą burtę!!! Dobijamy!


Wybrać cumy i stoimy!


Właśnie tak!


Tiaaa... Wróg? Przyjaciel?


A może kolacja???


Wieczór we....


....wspaniałej kenobie...


...


Wschodzi księżyc...


....a impreza trwa - DOBRANOC!

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.

.:. POPRZEDNI DZIEŃ .:. fotoblog menu .:. NASTĘPNY DZIEŃ .:.







Dzień 6 - 4 VII


Odnośniki

Strona główna wyprawy



Blue-Sails.com


CHORWACKA Wspólnota Turystyczna


CHORWACJA na Wikipedii


Z lipcowym numerem National Geographic wyszła nasza książka z serii Mali Podróżnicy w Wielkim Świecie tom: CHORWACJA.