Strona GŁÓWNA
menu ŚWIAT


Wyprawy Małego Podróżnika: ŻEGLOWANIE W CHORWACJI pod banderą Blue Sails
lipiec 2012


Dzień 16 - Misie, dłubanka i Gacka

Po wyrypie wczorajszej mamy ochotę się poleniwić ale nie ma litości! Kiedy robimy śniadanko i pakujemy potrzebny sprzęt chłopcy oddają się swojej nowej pasji łapania koników polnych. Łapią delikatnie by nie zrobić im krzywdy, wkładają do szklanki by pooglądać z bliska i wypuszczają. Nie wiemy jak koniki, ale chłopcy są zachwyceni. Wreszcie mamy okazję zobaczyć gdzie mieszkamy bo wczoraj dojechaliśmy już po zachodzie. A jest to polana na skraju lasu otwarta na dolinę rzeki Gacka gdzie stoi nasz drewniany domek - to nasza baza na trzy noclegi.

O 10.00 jesteśmy umówieni w informacji turystycznej stolicy tego obszaru czyli w miasteczku Otoćac. Jesteśmy mile zaskoczeni przyjęciem w punkcie IT - dostajemy mnóstwo materiałów o regionie, dzięki którym znajdziemy kilka ciekawych miejsc, o których nie wiedzieliśmy. Po chwili zjawia się przewodnik i właściciel czegoś na czym mamy pływać po rzece Gacka. Jedziemy za jego samochodem, po kilku kilometrach most na Gacce i skręcamy na nadrzeczną łąkę. Malutki pomościk i obok kołysze się... replika stuletniej dłubanki jaką kiedyś każdy kto mieszkał nad Gacką posiadał. Rzeka jest bajecznie czysta. Ma wspaniałą podwodną roślinność i właśnie te dłubanki służyły do wydobywania... wodorostów! A wodorosty były świetną paszą dla bydła! W tym górskim terenie każdy spłachetek ziemi trzeba było zagospodarować aby dawał to co najcenniejsze. Na pozostawienie go jako łąka nie bardzo było stać miejscowych gospodarzy. Stąd trawy ze spłachetek łąk były uzupełniane w diecie bydła wodorostami z rzeki.

Nasz przewodnik koniecznie chce pływać z nami ale daje się przekonać, że bardziej urozmaicony fotograficznie będzie spływ na dwa razy ale w podziale ja z Michałkiem i on z Anią i Stasiem. Jego obawy są takie, że dłubanka jest wywrotna i trudna w manewrowaniu ale po krótkim pokazie moich umiętności [:-)] wioślarskich nie ma wątpliwości, że oddaje dłubankę w dobre i sprawne ręce i płyniemy!

Rzeka fantastyczna chociaż o płynięciu na półmetrowej wodzie nie ma mowy. Cztery, sześć metrów to normalna głębokość. Temperatura wody: 14 stopni - lepiej nie wpadać. Ale nie ma bystrzy, płynie się spokojnie. Łąki jaskrawo zielone pełne kwiatów. Rzeka Gacka to mekka wędkarzy górskich. Na wiosnę przyjeżdżają ich tu setki! Teraz na wodzie jesteśmy sami! Nasz gospodarz obiecał, że w przyszłym roku będzie druga dłubanka!

Dopływamy do mostu jakieś dwa km niżej. Jest ciekawie bo mamy mocny nurt pchający nas w dół ale wiatr prosto w nos. Za mostem zmiana załóg, my z Michałkiem szukamy miejsc do fotografowania jak płyną a na czółnie Ania ze Stasiem i naszym przewodnikiem. Mimo prądu bez problemu płyną w górę rzeki mając pomagający im wiatr.

Po spływie spotkanie w domu naszego gospodarza. Przy domowych specjałach siedzimy nad mapą notując co warto zobaczyć. A zobaczenia warte są przede wszystkim źródła rzeki Gacka ze słynym Vrilo Gacke.

Ta całkiem spora rzeka wypływa raptem kilka kilometrów dalej wprost spod ziemi. Żadne tam tereny źródliskowe, sączenie się wody, bagienka, ale kilka potężnych wywierzysk daje "od razu" wartką i głęboką strugę wody. Każde takie duże wywierzysko zostało wykorzystane do budowy młynów. Te wywierzyska to jakby czary wypełnione wodą. Z jednej strony brzeg się obniża i tam przelewa się woda z reguły spadając w dół przez próg minimum 4 metry wysokości. To już wystarczy by poruszać żarna. Najbardziej znane to Vrilo Gacke ale najładniejszy zespół młynów z izbą regionalną i sklepem z pamiątkami to Majerovo Vrilo.

Odwiedzamy jeszcze pięknie położony kościółek Św. Franciszka na wzgórzu omywanym przez rzekę i czas ruszyć do Kutereva. W Kuterevie już dziś byliśmy ale główna atrakcja spała bo był upał. A tą atrakcją są... niedźwiedzie!

Kuterevo to miejsce gdzie trafiają małe niedźwiadki, których matki zostały zastrzelone, zginęły na torach itp... Kuterevo utrzymuje się z datków i pracy wolontariuszy. Ma obecnie osiem niedźwiedzi. Dwa dwulatki i sześć dorosłych niedźwiedzi. Pomysł był prosty. Dajemy niedźwiedziom dużą przestrzeń, taką o jakiej żaden ogród zoologiczny nie może nawet marzyć. Trzymamy je aż dorosną na tyle by żyć samodzielnie i wypuszczamy w miejscowe lasy na terenie Parku Narodowego Valebit. Ale problemem są tu same nidźwiedzie, które ze względu na obecność bliską ludzi tak się do nich przyzwyczaiły, że ich sie nie boją wcale a więcej - kojarzą z jedzeniem! Próba wypuszczenia skończyła by się pewnie zastrzeleniem misi bo przychodziły by do ludzkich zabudowań jak do siebie. Problem jest taki, że maluch niedźwiedzi w wieku 5-6 miesięcy nie może sam przeżyć. Może przeżyć kiedy trafi do schroniska takiego jak Kuterevo ale... bez dokarmiania. No ale bez dokarmiania słabnie więc trzeba go dokarmić i koło się zamyka. Raz dokarmiany jest skazany na pobyt w schronisku do końca życia.

Misie żyją więc w dużych dolinkach otoczonych pastuchem elektrycznym i siatką i są atrakcją dla turystów i miejscem jednoczącym setkę wolontariuszy z całego świata. Po co setka wolontariuszy dla 8 niedźwiedzi? Po to by spędzać mile czas zagospodarowując teren zamiast pić piwo w Berlinie, Paryżu, Toronto... Budują bazę dla siebie, ścieżki dla turystów, wzbogacają samo Kuterevo o miejsce na letnie koncerty i dyskoteki. Dzięki nim zapadła w górach wieś stała się sławna. Oczywiście pytanie po co to bo przecież idea wyewoluowała w kierunku ZOO ale z kolei bez wielkiej chęci by turyści przyjeżdżali tu liczniej niż robią to teraz. Trzeba przyznać, że to taki klincz.

No ale nasi chłopcy nie zaprzątają sobie głowy takimi problemami. Chcą spotkać się z misiami i chcą by ich misie pluszowe poznały swoje żywe pierwowzory. W południe widzieliśmy tylko futrzaka jednego w załomie skały ale kiedy wróciliśmy o zachodzie słońca wszystkie misie szalały jakby chcąc się specjalnie popisać. Dwa dwulatki były dość daleko ale zagroda z misiami dorosłymi była pełna życia. Chłopcy na siatce przyczepili swoje pluszaki i czekali aż miś przyjdzie i się z nimi pozna. I przyszedł!!! Ale były emocje! A na koniec trzy misie jeszcze się pobiły bo coś tam nie dońca sobie pokojowo wyjaśniły i siła argumentów została zastąpiona przez argument siły. Lały się tak, że kości trzeszczały. Widząc ich siłę i szybkość od razu człowiek nabiera szcunku i odpowiedniego respektu dla tych zwierząt. Z nimi nie ma naprawdę żartów. Jednym ciosem łapy z kilkucentymetrowymi pazurami są w stanie rozbić głowę człowiekowi by wyglądała jak arbuz rzucony na beton.

Spotkaliśmy też w Kuterevie rodzinę z Polski, która miała naszą książkę CHORWACJA z cyklu Mali Podróżnicy w Wielkim Świecie. Było nam bardzo miło napisać dedykację! Mamy nadzieję, że Wasza podróż po Chorwacji też byłe tak udana jak nasza wyprawa! Pełni wrażeń wracamy na naszą kwaterę. Jutro musimy wstać rano bo czeka nas kolejny emocjonujący dzień! Dobranoc!

ZDJĘCIA:


Nasza polanka, nasza baza.


Chłopcy oszaleli na punkcie koników polnych których jest tu zatrzęsienie.


Zaczynamy spływ.


Popłynęli...


Kryształowa woda i piękna podwodna roślinność,
która kiedyś służyła za paszę dla bydła.


...


...


Drugi etap spływu - płynie Ania ze Stasiem.


...


Właśnie na takie niespodziewane okazje wozimy zawsze dla chłopców
dziecięce kamizelki asekuracyjne! Nie krępują ruchów, a dają wielkie
poczucie bezpieczeństwa i im i nam.


...


...


...


Vrilo Gacka - tu zaczyna się rzeka.


Vrilo Gacka - wyżej widać taflę wody wywierzyska,
na progu z wodospadem były kiedyś młyny - została ruina jednego.


Majerovo Vrilo - najładniej zachowane młyny.


...


Czapka z regionu Lika.


Mieszkanie młynarza.


Kościół Św. Franciszka, tuż za nim...


...płynie Gacka (raptem ze 2 km od źródła!).


Panorama Kutereva.


Jesteśmy świetnie przygotowani na wizytę
w schronisku dla niedźwiedzi.


Wioska indiańska? Nie! Totemy wolontariuszy w Kuterevie.


No gdzie te misie?


Ivan Crnkovic-Pavenka jeden z twórców schroniska dla niedźwiedzi.
Jak widać nie wydaje się tu pieniędzy na zakup terenowych Toyot
jak to często bywa przy działalności różnych "fundacji"...


Misie! Jesteśmy gotowi!


Oho! Obudził się!


Coś się rusza w krzakach.


JEST! PRZYSZEDŁ!


Michałek pokazuje misia z przedszkola oraz misia "Suwaczka".


...


Stasio filmuje i robi zdjęcia.


W przerwie na lody czytamy o... misiach!


Dwuletnie "maluchy" mają już takie pazury, że do zabawy się nie nadają.


Dorosłe...


...misiaki.


Zupełnie znienacka rozpętało się piekło.


Walka była zażarta, a zwycięzca mógł być tylko jeden.


Trochę zmęczone.


Ochłoda po walce już w zgodzie.

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.

.:. POPRZEDNI DZIEŃ .:. fotoblog menu .:. NASTĘPNY DZIEŃ .:.







Dzień 16 - 14 lipca


Odnośniki

Strona główna wyprawy



Blue-Sails.com


CHORWACKA Wspólnota Turystyczna


CHORWACJA na Wikipedii


Z lipcowym numerem National Geographic wyszła nasza książka z serii Mali Podróżnicy w Wielkim Świecie tom: CHORWACJA.